Wiersze znanych
Sortuj według:
Bursa Andrzej Oświęcim - Wyci...
Wśród wygiętych żeber Oświęcimia
W których pluskał jak krew wieczór
Pętaliśmy się my dziennikarze
Do czarnych otworów krematorium
Do wnętrz baraków
Zaglądaliśmy jak do groty Łokietka
KOLEGO DLACZEGO NIE MA NA ŚCIANACH
NAPISĂW?
Słusznie... napisy
żywa kronika
Matko!
Albo: Polsko!
Albo: Walczmy dalej!
Nie ma... Zamalowali
Skrzypiąc wiosennym obuwiem
Szeleszcząc płaszczami
Szliśmy po ziemi
Na której kiedyś każdy krok parzył
Patrzyliśmy przez oczko obiektywu
Świętokradczo obiektywni
Zastygaliśmy w pozach
I nie rozumieliśmy nic
Ludzie odlegli o miliard epok świetlnych
O dziesięć lat świetlnych socjalizmu
Od prochu ojców naszych rówieśników
W których pluskał jak krew wieczór
Pętaliśmy się my dziennikarze
Do czarnych otworów krematorium
Do wnętrz baraków
Zaglądaliśmy jak do groty Łokietka
KOLEGO DLACZEGO NIE MA NA ŚCIANACH
NAPISĂW?
Słusznie... napisy
żywa kronika
Matko!
Albo: Polsko!
Albo: Walczmy dalej!
Nie ma... Zamalowali
Skrzypiąc wiosennym obuwiem
Szeleszcząc płaszczami
Szliśmy po ziemi
Na której kiedyś każdy krok parzył
Patrzyliśmy przez oczko obiektywu
Świętokradczo obiektywni
Zastygaliśmy w pozach
I nie rozumieliśmy nic
Ludzie odlegli o miliard epok świetlnych
O dziesięć lat świetlnych socjalizmu
Od prochu ojców naszych rówieśników
Bąkowska Józefa List
Chciałam list pisać do ciebie
Na listku róży,
Lecz listek mógłby zaginąć
W chaosie burzy;
Chciałam na skrzydłach motyla
Złoconym wzorem
Pisać do ciebie, lecz motyl
Ginie wieczorem.
Chciałam list oddać zdrojowi
W górach szumnemu,
Ale zdrój mógłby list odnieść
Komu innemu;
Więc chciałam list rzucić z gwiazdą
W dół spadającą,
Lecz duszę by twą paliła
I tak gorącą!
Chciałam znów list mój zaczepić
O błysk na niebie,
Ale się pałam, by piorun
Nie zabił ciebie!
I tak nie zjawia się poseł
Dosyć bezpieczny,
A list mój leży do ciebie
Taki serdeczny.
Na listku róży,
Lecz listek mógłby zaginąć
W chaosie burzy;
Chciałam na skrzydłach motyla
Złoconym wzorem
Pisać do ciebie, lecz motyl
Ginie wieczorem.
Chciałam list oddać zdrojowi
W górach szumnemu,
Ale zdrój mógłby list odnieść
Komu innemu;
Więc chciałam list rzucić z gwiazdą
W dół spadającą,
Lecz duszę by twą paliła
I tak gorącą!
Chciałam znów list mój zaczepić
O błysk na niebie,
Ale się pałam, by piorun
Nie zabił ciebie!
I tak nie zjawia się poseł
Dosyć bezpieczny,
A list mój leży do ciebie
Taki serdeczny.
Barańczak Stanisław Prześwietlenie
Słońce, tak dufnie jaskrawe
na placu przed kliniką,
zamiast na wskroś mnie przeniknąć,
umiało na dobrą sprawę
naświetlić tylko powierzchnię
mojej skóry czy kurtki,
co najwyżej pobieżnie
olśnić oczy przez krótki
moment przed ich zmrużeniem;
tu, w czterech ścianach półmrocznych ścianach,
przez ścisłą bryłę ciała
przebija się - nieznużenie
i błyskawicznie - nikła
bladość promienia, który
jak wścibski brukowy dziennikarz
ujawnia pod gruboskórnym
zdrowiem wewnętrzne wstydy,
sztywną kruchość i śliski
dygot, żałosne spiski,
skandale i ohydy,
skrywane w sobie przed sobą,
by siebie nie przestraszyć.
Radiologu Bez Twarzy,
niech stanę obok
Ciebie, pokaż mi ekran
z tym mną, znanym na wylot
jedynie Tobie; chwilą
wiedzy niech mnie prześwietla
Twój promień, tylko jedną:
daj - nim ją zaciemnię, zagrzebię -
sprobować, czy zniosę tę pewność
siebie.
na placu przed kliniką,
zamiast na wskroś mnie przeniknąć,
umiało na dobrą sprawę
naświetlić tylko powierzchnię
mojej skóry czy kurtki,
co najwyżej pobieżnie
olśnić oczy przez krótki
moment przed ich zmrużeniem;
tu, w czterech ścianach półmrocznych ścianach,
przez ścisłą bryłę ciała
przebija się - nieznużenie
i błyskawicznie - nikła
bladość promienia, który
jak wścibski brukowy dziennikarz
ujawnia pod gruboskórnym
zdrowiem wewnętrzne wstydy,
sztywną kruchość i śliski
dygot, żałosne spiski,
skandale i ohydy,
skrywane w sobie przed sobą,
by siebie nie przestraszyć.
Radiologu Bez Twarzy,
niech stanę obok
Ciebie, pokaż mi ekran
z tym mną, znanym na wylot
jedynie Tobie; chwilą
wiedzy niech mnie prześwietla
Twój promień, tylko jedną:
daj - nim ją zaciemnię, zagrzebię -
sprobować, czy zniosę tę pewność
siebie.
Baczyński Krzysztof Kamil Wyzwanie
Moje myśli są ciemniejsze od obcych słów proroków
moich słów prawdziwych nie zna nikt.
Kto z was wierzy, że oto na polanie czerwonych obłoków
Przebiegł koń apokalipsy i znikł?
Kto wierzy, że w niedzielne popołudnie
nad pyłem odświętnych przechodniów
spadło siedem nieboskłonów w zawiei planet, a w próżni
sypano garściami dukaty płonących pochodni?
Czy byliście w pociągach pustych, które anielsko wstąpiły w zaświat?
Na ostatnich stacjach, gdzie urywa się czas,
gdzie w czarnych lustrach wypisano ostateczne znaki i hasła
kto z was zna cmentarz świata i nieustanny potop gwiazd?
Czy widzicie : w mroku odchodzą idee rzeczy i czyści
ludzie, których nigdy nie było,
i że Chrystusa tylko Szatan wymyślił
żebyście mogli na codzień zabijać Boga i miłość.
moich słów prawdziwych nie zna nikt.
Kto z was wierzy, że oto na polanie czerwonych obłoków
Przebiegł koń apokalipsy i znikł?
Kto wierzy, że w niedzielne popołudnie
nad pyłem odświętnych przechodniów
spadło siedem nieboskłonów w zawiei planet, a w próżni
sypano garściami dukaty płonących pochodni?
Czy byliście w pociągach pustych, które anielsko wstąpiły w zaświat?
Na ostatnich stacjach, gdzie urywa się czas,
gdzie w czarnych lustrach wypisano ostateczne znaki i hasła
kto z was zna cmentarz świata i nieustanny potop gwiazd?
Czy widzicie : w mroku odchodzą idee rzeczy i czyści
ludzie, których nigdy nie było,
i że Chrystusa tylko Szatan wymyślił
żebyście mogli na codzień zabijać Boga i miłość.